piątek, 27 grudnia 2013

I po świętach...

Aż trudno uwierzyć, że te trzy dni minęły tak szybko. Niesamowicie odpoczęłam, zjadłam duuuużo (za dużo;)) dobrych rzeczy w tym najlepszego łososia w moim życiu, nawet nie tknęłam pracy licencjackiej... Było dokładnie tak jak być powinno. Wigilię spędziliśmy sami, na czym bardzo nam zależało, a resztę Świąt już rodzinnie za miastem. Dzisiaj czeka mnie pakowanie, a jutro ciąg dalszy podróży.

Wegetariańska wersja bigosu i pieczony łosoś z marynacie w koperkiem.


Zainteresowanych przepisem na rybę odsyłam tu. Wiem, że na zdjęciu może nie prezentować się idealnie, ale nie wierzę, że komukolwiek mogłaby nie smakować.


"Hey Geks, wanna buy some drugs?" czyli nęcenie kocimiętką. 


Geko dzielnie pilnowała jednego ze świątecznych prezentów. Grubson mógł o nim tylko pomarzyć.

Mam nadzieję, że Wasze święta przebiegły równie miło i bezproblemowo jak moje.
Pozdrawiam Was cieplutko i zmykam odwiedzić Wasze blogi!

2 komentarze:

  1. Uuufff, ja też pękam w szwach, a mimo wszystko dużo jedzonka nam zostało i teraz dzięki temu nie trzeba gotować :) Tylko wyciągam z zamrażarki i gotowe :)
    Kociaczki dostały śliczny prezent! :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My też cały czas "dojadamy" świąteczne potrawy ;). A prezenty przed kotami nawet chowałam, żeby nie psuć im niespodzianki. Normalnie jak przed dziećmi :D. Dostały jeszcze całkiem fajny tunel do zabawy, postaram się uchwycić ich harce i wrzucić zdjęcia na bloga.
      Pozdrawiam ciepło!

      Usuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad.