O washi tape (inaczej - taśmie dekoracyjnej) usłyszałam stosunkowo niedawno. Dowiedziałam się, że w Warszawie można ją kupić w tigerze, co niezwłocznie uczyniłam ;) - przy okazji polecam Wam przyjrzeć się ozdobom świątecznym w tym sklepie, ponieważ według mnie stanowią niezłą alternatywę dla kiczowatych, połyskliwych bombek, a wiadomo, że nie każdy ma czas i ochotę na własnoręczne wykonywanie tego typu przedmiotów. Wracając jednak do samej taśmy, na początek pokażę Wam kilka zdjęć, które nakłoniły mnie do jej zakupu i pokazały liczne możliwości wykorzystania.
Zainspirowałam się jeleniem i powstał mój własny naścienny rogacz, wzbogacony literami, na które zaczynają się imiona mojego chłopaka i moje.
Wczoraj byłam też na koncercie Biffy Clyro, stąd moja nieobecność na blogu. Jeśli ktoś jeszcze ich nie zna, to naprawdę czas to zmienić!
świetne inspiracje:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa tez uwielbiam ta taśmę. Maly naklad a duzy efekt, prawda?
OdpowiedzUsuń